niedziela, 9 czerwca 2013

Dziecięce stresy i jak to dzieci je okazują.

Wczoraj tatuś pojechał do pracy. Majka nie chciala pożegnać się z nim . A potem rozmawiać przez telefon.
Pokazała jak to obraziła się na niego.
A dzisiaj przechodziła sama siebie. Wszystko było na "nie". Nie będę jeść, ne będę ubierać się, Nie patrz na mnie, nie mów i tym podobne "nie". Długo to trwało i początkowo nie zdawałyśmy sobie sprawy co było tego powodem. A potem nas olśniło: to jest dalszy ciąg oburzenia i buntu na wyjazd tatusia.
Całe szczęście, że wyszłyśmy na spacer, który też był "nie".
Sprawę zalatwiło chodzenie po murku, karuzela i jazda samochodem w Alfie. A potem zabawa w Smyku .
I jak już kupiłam dwie małe kaczki do kapieli, to już wszystko było jak zawsze czyli radośnie i dobrze.
Po przyjściu do domu Majka ze swoimi kaczusiami około 3 godzin Ł nadawalaę y moj mam w jej pokoju.
Nie wiem jak ale dogadują się . Jak jedna nie uslyszy, to druga nie zrozumie. Ale jest OK.
Po obiedzie Ola zgarnęla dziewczynki i poszły do domu. Trzeba było jednak obiecać im, że jeszcze wyjdą na podwórko do piaskownicy przed blokiem. I tak mijają stresy dziecięce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz