Zaczyna grudzień. W tym roku przedziwne rzeczy działy się w życiu i ogrodach. I nie będzie to post o pandemii. Mam już dość. Chcę i zamierzam normalnie żyć. A zacznę od balkonu. W zeszłym roku posadziłam w doniczkach krokusy, szafirki i tulipany. Próba wypadła świetnie. Cebulek przybyło. A i dokupiłam trochę. I dzisiaj posadziłam je do doniczek. Mogłam jeszcze dbać o pelargonie. Lecz nie byłam nimi zachwycona ( moja produkcja sadzonek nie wypadła najlepiej i nie podobały mi się). W przyszłym roku kupię nowe sadzonki. Ale do tego czasu nie mogę mieć pustych skrzynek i gołych parapetów. Więc będą krokusy, szafirki i tulipany. Będą też hiacynty.
I będzie pięknie, albo jeszcze piękniej.
W tegoroczną wiosnę na parapecie kuchennym rosły żółte krokusy.
A na parapetach balkonowych rosły szafirki i tulipany.
W tym roku posadziłam na kuchennych parapetach hiacynty ( już wyłażą, muszę je podsypać ziemią)
A na balkonowych parapetach posadziłam tulipany. Posadziłam je też w dużych donicach. Będą stały na podłodze.
Posadziłam też szafirki i krokusy. Będzie kolorowo i cudnie.
Teraz tylko co jakiś czas podlać i czekać wiosny.